Sekcja literacka



#zostań w domu 

 Od momentu zamknięcia nas w domach na narodowej kwarantannie, bez przerwy dochodzi nas hasło #zostań w domu.
Nie ma teraz właściwie takiej reklamy, która nie kończyłaby się owym hasłem.  Dziennikarze, celebryci, aktorzy, politycy, każdy kto pojawi się w TV lub w Internecie wypowiada sakramentalne „zostań w domu”.

Ja też  próbuję  ten czas jakoś przetrzymać. Jednak po prawie dwóch miesiącach kwarantanny, podobnie jak inni, zaczynam mieć dość.
Zaczynam mieć dość programów TV, w których bez przerwy ktoś nas poucza i daje dobre rady, co mamy robić w tym trudnym dla nas wszystkich czasie.
Te wszystkie pokazy gimnastyki w domu, gotowania w domu, czytania, sprzątania, szycia maseczek, grania na balkonach, zalecania spotkań z rodziną na Skypie, oglądania wszystkiego on-line w Internecie i dziesiątek powtórek „Znachora” w telewizji, stają się powoli nużące. Owszem doceniam inicjatywę ludzi, doceniam intencję pomocy w tych trudnych czasach. Ale powiedzmy sobie szczerze, są to wszystko środki zastępcze. Substytuty codziennych zajęć. Może ktoś powiedzieć, że wybrzydzam i nie potrafię docenić wynalazku Internetu, który sprawia, że choć jesteśmy daleko od siebie, to czujemy się blisko, widzimy się, a to już dużo. Możemy przecież pracę w biurze zastąpić pracą zdalną. Możemy oglądać dziesiątki filmów, spektakli , koncertów na portalach internetowych.
To wszystko prawda i trudno nie doceniać i nie korzystać z tych osiągnięć.
Jednak to wszystko dzieje się w domach. A my już chcielibyśmy wreszcie wyjść z nich. Pójść do pracy, pójść na wykład, udać się na spotkanie lub wyjść do kawiarni, gdzie kawa i lody będą nam podane przez kelnera.
Pandemia pokazuje jak bardzo jesteśmy stadni. Jak bardzo potrzebujemy kontaktów w pracy, w szkole, na uczelni. Kontaktów ze znajomymi. I w końcu tych najważniejszych, czyli kontaktów z rodziną. Została nam ograniczona wolność wyboru. To od nas zależało, czy chce się nam wyjść do kina, czy nie. Czy chcemy pójść na spacer, czy lepiej zostać  w domu. Wirus nam to odebrał. Inna sprawa, na ile odebrał nam wolność wirus, a na ile politycy wykorzystują sytuację, aby poprzez strach zarządzać społeczeństwem? A może w ogóle jest to czas takich przemian, które trudno nam sobie wyobrazić, szybko się bowiem przyzwyczajamy do standardów życia? Temat ten poruszyłem we wpisie „Czas wielkiego eksperymentu” i nie będę się tutaj nim zajmował.
Tak jak napisałem, coraz bardziej zaczyna nam brakować wyjść, kontaktów. Jest jednak coś dziwnego i zaskakującego w naszej tęsknocie powrotu normalności. Nieraz przecież narzekamy, że trzeba pójść do pracy, coś załatwić. Znajomi  nas nudzą i męczą, i chcemy od nich odpocząć. W ogóle narzekamy, że coś musimy. Dziś jesteśmy spragnieni powrotu do tego co było, bo okazuje się, że nasze życie codzienne utkane jest jak materiał z dziesiątków czynności, składa się z pracy, znajomości, wyjścia z domu i powrotu, z potrzeby kultury i rekreacji, czy choćby wypicia dobrej kawy nie w domu, ale w kawiarni, gdzie można się z kimś  spotkać, albo po prostu  odpocząć od miejskiego zgiełku i poczytać ulubioną książkę lub gazetę w  kawiarnianym zaciszu.


Do tego tęsknimy i tego nam brakuje.
Znów chcemy mieć wybór.
A zostanie w domu niech będzie wyborem, a nie przymusem.

Ziemowit Szafran

 

   Mój blog https://ziemowitszafran.blogspot.com/